Gangi z jednej z najbardziej znanych faweli w Rio de Janeiro nałożyły godzinę policyjną w związku z rozprzestrzeniającym się koronawirusem. Wszystko to, aby osoby starsze oraz najbiedniejsze, nie zostały zarażone.
„Chcemy dla ludzi jak najlepiej. Skoro rząd nie robi tego, co powinien, zrobi to przestępczość zorganizowana” – informują gangi.
W ostatnich dniach członkowie gangu krążyli w faweli Cidade de Deus w zachodnim Rio, nakazując mieszkańcom pozostanie w domu po godzinie 20:00.
„Handlarze robią to, ponieważ rząd jest nieobecny. Władze są dla nas ślepe”, powiedział jeden z mieszkańców w rozmowie z redaktorem The Guardian.
Gazeta Rio Extra informuje, że członkowie gangu Red Command z głośnikami poruszali się po Rio, mówiąc jego mieszkańców: „Nakładamy godzinę policyjną, ponieważ nikt nie traktuje koronawirusa poważnie. Najlepiej jest pozostać w domu i odpocząć.”.
W Morro dos Prazeres członkowie gangu powiedzieli mieszkańcom, że poruszać mają się tylko w dwuosobowych grupach, podczas gdy w Rocinha, jednej z największych faweli w Ameryce Łacińskiej, handlarze również zarządzili godzinę policyjną. Tam nie można wychodzić po godzinie 20:30.
W faveli Santa Marta, gangi rozdają mydło i umieszczają informacje przy publicznej fontannie – „Proszę umyć ręce przed wejściem do faveli.„.
Jeden z mieszkańców w rozmowie z The Guardian skomentował – „Ale to nie zadziała. Ludzie, którzy mieszkają na szczycie wzgórza, czasami spędzają dwa tygodnie bez bieżącej wody. Jeśli ludzie nawet nie są w stanie się wyżywić, to jak powinni zachować czystość?”

Tymczasem w niektórych częściach Complexo da Maré, rozległej faweli w pobliżu międzynarodowego lotniska w Rio, handlarze poinformowali sklepy i kościoły, aby skróciły godziny pracy.
„Tylko piekarnia pozostaje otwarta dłużej – aż do 23:00” – powiedziała jedna z kobiet, która mieszka w Parque União, jednej z 16 społeczności tworzących Complexo. „Nikt nie chce wyjść na zewnątrz – przede wszystkim ze strachu przed koronawirusem, a teraz z powodu tego porządku, który wprowadzają gangi”.
Prezydent Brazylii – Jair Bolsonaro kilka tygodni temu nazywał koronawirusa „zwykłą grypką”, a przestróg lekarzy nie brał na poważnie. Jak powiedział – nie obawia się zakażenia koronawirusem, gdyż w przeszłości był sportowcem. – Nie miałbym się czym martwić. Nawet nic bym nie poczuł, w najgorszym wypadku to byłoby jak mała grypa – stwierdził.
Nastawienie prezydenta wobec epidemii zmieniło się po załamaniu na brazylijskiej giełdzie. W Brazylii zamknięto szkoły, ograniczono pracę urzędów. Gangi przestępcze, które od dawna rządzą fawelami w Rio zdecydowały, że biorą sprawy w swoje ręce. Podejmują własne środki ostrożności przeciwko wirusowi.
Źródło: The Guardian / Reuters / RP.PL / o2.pl